Singha, czyli powrót z Australii. Wracając do Europy postanowiliśmy zatrzymać się na chwilę w Tajlandii i skosztować smaku tamtejszego piwa. Była to z pewnością jedna z najbardziej nietypowych pozycji pierwszego spotkania. Byliśmy tak ciekawi co kryje się w butelce, że sfotografowaliśmy ją dopiero po opróżnieniu. A smak… cóż nie wzbudził w nas wielkiego zachwytu, ale i nie rozczarował. Bardzo przyzwoity Lager. W Polsce cena niestety zdecydowanie za wysoka, ale pamiętajmy, że dotarło do nas z bardzo daleka. Polecamy wszystkim tym, którzy zamierzają spędzić wakacje w tym malowniczym kraju.